Żona Lota, czyli udręka przeszłości.
Philip Zimbardo i John Boyd, dwóch amerykańskich psychologów, w książce „Paradoks czasu” stworzyli, opartą o rzetelne badania naukowe koncepcję, dotyczącą znaczenia czasu w życiu każdego z nas. Stworzyli 6 zasadniczych typów osobowości ludzkiej, zróżnicowanych z uwagi na stosunek do upływającego czasu. I tak, wyróżnili: przeszłościowo – negatywną perspektywę postrzegania czasu, przeszłościowo – pozytywną perspektywę, teraźniejszą hedonistyczną i teraźniejszą fatalistyczną perspektywę postrzegania czasu oraz przyszłą perspektywę i transcendentną perspektywę postrzegania czasu. Wyniki powoływanych w książce (zresztą nie tylko tej) badań psychologicznych dowodzą, że nasze wspomnienia ulegają z upływem czasu nie tylko zatarciu, zamazaniu lecz także swoistej przemianie. Na ową przemianę mają wpływ nie tylko późniejsze przeżycia, analizy (polegające na „odtwarzaniu” własnych wspomnień) ale także sugerowane nam interpretacje i wyjaśnienia oraz obrazy podsuwane nam przez innych. Stąd, tak znikoma wartość faktograficzna zeznań świadków, z czym niestety (często bez świadomości tego faktu!), zmaga się wciąż wymiar sprawiedliwości. Ale ja nie o tym. Nastawienie przeszłościowe, jeżeli takowe wykazujemy, wpływa w oczywisty sposób na to, jak oceniamy siebie i otaczających nas ludzi, tu i teraz – w teraźniejszości. Jakie mamy do nich nastawienie i jak sami funkcjonujemy w otaczającym nas świecie. Samo-eksponowanie negatywnych wspomnień, ciągle roztrząsanie rzeczywistych lub wyimaginowanych nieszczęść i krzywd, jakie były udziałem naszym lub osób nam bliskich, prowadzi do zachowań, które z osobistego punktu widzenia i punktu widzenia otoczenia należy ocenić jednoznacznie negatywnie. Jakie cechy ma osoba z przeszłościowo – negatywną perspektywą postrzegania czasu? Jak piszą Zimbardo i Boyd, osoby takie są często bardziej agresywne, bardziej depresyjne, mniej stabilne emocjonalnie, mniej przyjacielskie, mniej szczęśliwe i co ciekawe – rzadko uprawiające ćwiczenia fizyczne! Obserwując nasze otoczenie mam wrażenie, że duża część tak zwanych elit politycznych wykazuje właśnie takie cechy osobowościowe, związane z przeszłościowo – negatywnym postrzeganiem czasu. Ciągłe odniesienia do, często wyimaginowanej, nierzeczywistej historii, rzekomo wybitnych antenatów, wyolbrzymionych krzywd, nie pozwalają tym ludziom na myślenie o przyszłości w kategoriach sukcesu i współpracy z tymi, którzy mają dość „pięknych, honorowych katastrof”, osobistych i narodowych. Naznaczeni nieszczęściami przeszłości nie mają szans na stworzenie szczęśliwej przyszłości. I tym nieszczęściem i fatalizmem zarażają innych. Jak bardzo pozbawieni bezpieczeństwa i nadziei na przyszłość, muszą być ci młodzi ludzie, którzy pozwalają się wpisać w tego rodzaju myślenie o sobie i otaczającym świecie! Właśnie brak poczucia bezpieczeństwa skłania często do zachowań pełnych agresji wobec innych, tych „którym się udało”, po prostu szczęśliwych. Spełnionych losem własnym i swoich najbliższych. Zwykle zresztą ów szczęśliwy los jest wyłącznie zasługą ich talentów i ciężkiej pracy, na co nie zważają wszelkiego typu mierni i bierni zawistnicy. Największym nieszczęściem narodów jest sytuacja, w której do władzy dochodzą właśnie ci ostatni. Tak było zresztą we wszystkich krajach autorytarnych. Jeden z wybitnych Polaków, filozof Leszek Kołakowski, w swojej opowiastce filozoficznej „Żona Lota czyli uroki przeszłości”, parafrazując biblijną opowieść o tym jak Lot wraz z rodziną opuszczał Sodomę i jego żona obejrzawszy się za siebie została zamieniona w kamień, przedstawił wizję przeszłości jako przyczyny samounicestwienia i zagłady. Bo to nie przeszłość jest naszą własnością, to my jesteśmy jej własnością. Nie jesteśmy w stanie dokonać w niej żadnych zmian, ona zaś może wypełniać całość naszego istnienia. Historia wcale nie jest nauczycielką życia, co najwyżej tępą, okrutną guwernantką! Leszek Kołakowski opisał również w żartobliwy sposób, przyczyny zniszczenia Sodomy przez Boga. Otóż, mieszkańcy Sodomy doszli do wniosku, że wszyscy ludzie są równi, wolni i nie zasługują na karę śmierci, która powinna być zniesiona. Aby oczekiwania ludu (Suwerena) wprowadzić w życie rządzący ustanowili prawa (korzystając z pewnością z przysługującej im zasłużenie większości parlamentarnej!), zgodnie z którymi, po pierwsze – każdy, kto by przeczył temu, że ludzie są wolni i domagał się pozbawienia wolności kogokolwiek, zostaje wtrącony do więzienia z bezterminowym wyrokiem, po drugie – każdy, kto by przeczył temu, że ludzie są równi, i domagał się wprowadzenia nierówności, zostaje niewolnikiem pozbawionym praw i po trzecie – każdy, kto by domagał się kary śmierci, zostaje skazany na śmierć prawomocnym wyrokiem. Na straży przestrzegania praw i czuwania nad powszechną wolnością, równością i bezpieczeństwem przed karą śmierci, stały wyspecjalizowane jednostki policji (coś jak CBA, CBŚ i KAS). Wkrótce już wszyscy albo siedzieli w więzieniach, albo w obozach pracy albo ginęli, skazani na karę śmierci. I tak wolność, równość i bezpieczeństwo przed karą śmierci, zmieniły się w swoje własne szyderstwo. Déjà vu?
Ps. Podobno propaganda w ówczesnej, „Sodomickiej” telewizji była tak nieprawdopodobna, że ludzie, którzy przypadkiem natrafili na kanał rządowej „gadzinówki” – wydłubywali sobie oczy. Jak Edyp! Nic dziwnego, że dobry Jehowa postanowił z tym skończyć!