Nagrywanie rozmów – legalne czy nielegalne?
Żyjemy w czasach, w których coraz częściej słyszymy jak jedni nagrywają drugich, zwłaszcza w sytuacjach konfliktowych – często w sprawach rozwodowych, ale również i podczas spotkań biznesowych – kontrahenci chcą w ten sposób „zabezpieczyć się na przyszłość”.
Wszyscy pamiętamy jedną z pierwszych „afer podsłuchowych” – „Aferę Rywina”, kiedy to do Michnika z propozycją korupcyjną przychodzi Rywin. Kilka lat później dowiadujemy się o kolejnej aferze, tym razem o „Aferze taśmowej” z udziałem posłanki Samoobrony Renaty Beger i jej rozmówców – Adama Lipińskiego i Wojciecha Mojzesowicza z Prawa i Sprawiedliwości. Wreszcie na pierwszych stronach gazet i w głównych wydania programów informacyjnych, tematem numer jeden są „ośmiorniczki” podawane w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, gdzie zostali nagrani najważniejsi politycy – tym razem z Platformy Obywatelskiej. Rzekomym pomysłodawcą tych działań miał być Marek Falenta.
Zapewne jeszcze kilka innych afer podsłuchowych można byłoby wymienić, ale nie o tym niniejszy artykuł.
Wszystkie te zdarzenia – wydaje się – zbudowały w społeczeństwie przeświadczenie, iż nagrywanie rozmów może być skutecznym sposobem na „załatwienie spraw” – jednocześnie nie zastanawiając się nad ewentualnymi konsekwencjami prawnymi takich zachowań.
Przypomnieć należy, iż art. 267 k.k. penalizuje zachowania polegające na bezprawnym uzyskaniu dostępu do informacji objętych ochroną oraz do systemu informatycznego, jak również podejmowanie zachowań zmierzających bezpośrednio do ich uzyskania (stosowanie urządzeń podsłuchowych, wizualnych, innych lub oprogramowania).
W tym miejscu wskazać należy, na czym polega ta bezprawność oraz czy są takie okoliczności, kiedy możemy nagrać rozmówcę, nie narażając się na odpowiedzialność karną. Aby wyjaśnić powyższą problematykę, stosownym jest podanie przykładów z życia.
W obecnych czasach – niestety dość często dochodzi do konfliktów małżeńskich, które popychają małżonków, bądź partnerów do czynów, do których w normalnych okolicznościach by się nie posunęli – mam tu właśnie na myśli nagrywanie rozmów przy wykorzystaniu dyktafonów, telefonów komórkowych czy urządzeń podsłuchowych – montowanych na przykład w samochodach, bądź pomieszczeniach.
W pierwszej kolejności zostanie przedstawiona sytuacji, kiedy to jeden z małżonków po spożyciu alkoholu staje się agresywny i w swoich wypowiedziach grozi użyciem przemocy. Cierpiący z tego powodu małżonek ma już dosyć takiego zachowania i chce to zakończyć. Jest również świadomym, iż małżonek jest osobą publiczną o dobrej reputacji i nikt nie uwierzy, aby to on w zaciszu domowym znęcał się nad swoją żoną. W takich okolicznościach – ofiara przemocy rodzinnej postanawia nagrać na dyktafon agresywne zachowanie, w którym zarejestrowane zostały groźby karalne. Posiadając owe nagranie pokrzywdzony współmałżonek udaje się na policję, czy do prokuratury, składając zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, przedkładając jednocześnie płytę CD z utrwalonym nagraniem.
Drugi przykład może dotyczyć sytuacji, w której jeden z małżonków w rozmowie z drugim przyznaje się, że związał się „emocjonalnie” z inną osobą, ale z obawy przed uznaniem go wyłącznie winnym rozkładu pożycia małżeńskiego – zaprzecza o tym fakcie w trakcie trwania sprawy rozwodowej. Rozmowa ta jednak została przez zdradzanego małżonka zarejestrowana i wykorzystana w późniejszym procesie sądowym.
Trzeci przykład odnosi się do sytuacji, w której małżonek podejrzewany o zdradę małżeńską, został nagrany w sposób niejawny, przez zastosowane urządzenia podsłuchowe, ukryte w jego samochodzie, podczas spotkania z obiektem swoich pożądań. Zarejestrowane spotkanie zostało później wykorzystane w procesie rozwodowym.
Aby przejść do omówienia powyższych przykładów, należy raz jeszcze przypomnieć, iż zachowanie penalizowane w art. 267 k.k. polega na bezprawnym uzyskaniu dostępu do informacji. W przedstawionych przykładach informacją tą – w pierwszym przypadku jest stosowanie gróźb karalnych; w drugim i trzecim – zdrada małżeńska. W pierwszym i drugim przypadku nie można mówić o bezprawnym dostępie do informacji, gdyż nagrywający rozmowę był adresatem zachowań/ wypowiedzi, co wyłącza odpowiedzialność karną – osoba nagrywająca nie wchodzi
w sposób bezprawny w posiadanie tej informacji. Natomiast w przypadku trzecim – zdradzany małżonek, stosujący podsłuch, już tym adresatem nie był – wszedł w posiadanie informacji, do której nie był uprawniony – nie brał udziału w tym spotkaniu, a zatem jego zachowanie, wyczerpało znamiona przestępstwa stypizowanego w art. 267 § 3 k.k., gdyż.
Dodać należy, że w każdym z powyższych przypadków, znacznie utrudnionym, bądź wręcz niemożliwym byłoby udowodnienie zachowania współmałżonka bez zastosowania urządzeń rejestrujących. Właśnie te okoliczności mogłyby wpłynąć na końcowe zakończenie tych spraw – zwłaszcza w przypadku ostatnim, albowiem zachowanie małżonka zdradzającego – w odbiorze społecznym zostałoby ocenione zapewne gorzej aniżeli zachowanie współmałżonka, który posunął się do nielegalnego nagrania spotkania, chcąc jedynie potwierdzić ten stan rzeczy. W pewnym zakresie może to usprawiedliwiać zachowanie współmałżonka, co niewątpliwie wpływa na odmienną ocenę stopnia winy.
Natomiast inną kwestią pozostaje odpowiedzialność cywilna na gruncie Kodeksu Cywilnego. Nagrywanie rozmowy bez zgody rozmówcy może być rozpatrywane pod kątem naruszenia dóbr osobistych, określonych w art. 23 k.c. Wprawdzie Kodeks Cywilny nie wskazuje wprost, aby rozmowa sama w sobie podlegała ochronie, to niemniej jednak, możliwe jest konstruowanie dóbr osobistych innych niż wskazane w cytowanym przepisie. Jeżeli jednak, istotnych okoliczności nie możemy udowodnić przy wykorzystaniu innych dowodów, w moim mniemaniu nie można mówić o naruszeniu dóbr osobistych.
Podsumowując powyższe rozważania, należy stwierdzić, że jeżeli jesteśmy uczestnikami rozmowy, a dodatkowo charakter tej rozmowy nie jest poufny – wówczas odpowiedzialność karna nie powinna nam grozić, natomiast niejawne nagrywanie drugiej osoby, bez naszego uczestnictwa, czy bez uzyskania na to zgody, może zakończyć się przykrymi konsekwencjami w postaci zarzutów karnych. Natomiast kwestia odpowiedzialności cywilnej pozostaje otwarta i zależy od okoliczności danej sprawy.